- Ach Einarze –
Rudowłosa królowa zaklaskała w dłonie z podekscytowania – Joen odnalazł
Gerlanda – Czyż to nie cudowne? – Ukrywał się przez tyle lat, spryciarz
Mężczyzna powstrzymał się od prychnięcia, w tym
podekscytowaniu było coś mrocznego, sztucznego i bardzo złowieszczego. Był zły,
miał cichą nadzieję, że brat króla zdoła się obronić.
- Nie odzywasz się…no
cóż, muszę przyznać, że jestem tobą zawiedziona. Co się z tobą ostatnio dzieje…
kochany? – ostatnie słowo wyszeptała mężczyźnie do ucha
Przewlekła, wstrętna żmija, był jej kochankiem, oczywiście
ale to było dawno i nieprawda, błędy młodości. Ona jednak nie omieszkała mu
tego wypominać, lepiła się do niego za każdym razem gdy byli sami.
- Daj się skusić –
wyszeptała tuż przy jego wargach. Uwielbiała go, dobrze o tym wiedział. Gdyby
jej serce było zdolne do miłości powiedziałby, że jest w nim zakochana
- Nie mogę, to co
działo się w tej komnacie to przeszłość. Jestem generałem i gdyby ktoś się o
tym dowiedział cały szacunek na jaki zapracowałem prysnąłby – odsunął się kilka
kroków
- Chyba zapomniałeś z
kim masz do czynienia, to ja tu żądze! Jeśli cokolwiek wyszłoby na jaw, tobie,
jako mojemu kochankowi nikt nie odważyłby się sprzeciwić
- Brzydziłbym się
sztucznym posłuszeństwem moich ludzi – uniósł wysoko brodę okazując przy tym
pewność siebie
- Co za
nieposłuszeństwo. Wolałam cię nim stałeś się taki…szlachetny. Gdyby nie to, że
jesteś najlepszy w tym co robisz już dawno zdegradowałabym cię z funkcji generała.
Skoro nie chcesz spędzić tej nocy ze mną masz misje…
Tak właśnie mag znalazł
się na granicy Agralu nieopodal drewnianego domku, w którym zabili Gerlanda.
Jednak królowa się wkurzyła, już dawno nie musiał „sprzątać” po akcji. Z
drugiej strony cieszył się, była to dla niego okazja do zbadania terytorium.
Znając Joena wykonał on swoją robotę, dopadł Gerlanda i nie węszył.
Chodził wokół domku, zmywając jakikolwiek ślad po Joenie i
po to by wzbudzić przerażenie w magu
znajdującym się w środku. Dobrze wiedział, że ktoś tam jest, na sto procent
usłyszał jego kroki pozostało tylko czekać aż wyjdzie, minuty jednak mijały a
mag jak siedział w środku tak siedział. Nie mógł rozpoznać po mocy, mimo że nie
całkowicie wyciszona, była jakaś inna. Och, był cholernie ciekaw któż to taki,
wspólnik Gerlanda, wróg, co ta osoba tu robiła? Ciekawość była jego słabością i
zaletą zarazem, dlatego nie wytrzymał i czujny przekroczył próg domku.
Pierwsze co ujrzał to ciało, a później zapłakaną dziewczynę,
która w mgnieniu oka rzuciła się na niego. Szybka
jest – przeszło przez myśl mężczyźnie i
zwinna.
Jednak jej ruchy nie były precyzyjne ani wyjątkowo silne,
biła żeby… bić. Bronił się nie chcąc jej zranić. Nie wiadomo kim jest, może się
przydać. Nie ustępowała i uaktywniła moc, wtedy przeszedł go
dreszcz, poznał ją. Bardzo zmienione jednak to było to samo uczucie kiedy
odnalazł księżniczkę niecałe pół roku temu, natychmiast podjął decyzje o
kapitulacji
- Nie jestem wrogiem,
przestań – podniósł ręce w geście poddania
- Mam ci uwierzyć? Ha
bo ja głupia jestem. Pamięć mnie nie zawodzi, to ty mnie odnalazłeś w świecie
ludzi, ty napadłeś moją rodzinę, a teraz trujesz, że nie jesteś wrogiem, proszę
cię. Masz na sobie płaszcz gwardii królewskiej, jesteś od niej – nie
przestawała kopać. Gdy w grę weszły czary Einar się wkurzył
- Dość tego ! Zabiłbym
cię w mgnieniu oka dziewczyno, twoja magia wody jest słaba – przyparł ją do
ściany zaciskając ręce na karku – porozmawiajmy spokojnie, puszcze cię i mnie
nie atakuj, naprawdę nie chce zrobić ci krzywdy jednak mam swoją cierpliwość
Puścił ją a ta chwiejąc się lekko oparła ręce o
ścianę, wciąż trzymając mięśnie napięte
- Rozluźnij się, gdybym
chciał już dawno stałabyś przed obliczem królowej
Nie ufała mu za grosz, ale z drugiej strony miał rację.
Jednak…może to jakiś podstęp. Nie była całkowicie bezbronna, wojownik myśli że
jej magia wody jest słaba i w istocie ma rację, ale tylko dlatego, że musi trzymać
w ryzach lód, gdy zaczerpnie Iss mężczyzna też będzie miał problemy,
uśmiechnęła się przebiegle. Nie chciała pamiętać o wskazówkach Gerlanda by
dostać się do Hory i skontaktować z Kalią. Poradzi sobie po swojemu, nie ma nic
do stracenia
- Wyjdźmy stąd –
wskazała na otwarte drzwi. Pocałowała ciało zmarłego w policzek i starając się
nie rozkleić wyszła z miejsca gdzie przebywała przez ostatnie kilka miesięcy
- Wyjaśnij mi teraz
wszystko..yy jak masz n imię?
- Wybacz, nie
przedstawiłem się. Zwą mnie Einar Bardsson. Generał Gwardii Królewskiej
oddziału tropicieli – ignorując fakt, że przed chwilą chciała go zabić, kultura
wymaga by się przedstawić
- Ha i mimo tego
nadal twierdzisz, że nie jesteś wrogiem ?
- Tak, zabiorę cię do
Hory i w drodze wszystko wyjaśnię, to jest jedyne „bezpieczne” miejsce gdzie
możesz się schronić, bo zgaduje, że nie masz dokąd pójść
- Skąd mogę być pewna
że nie idziemy prosto do Fire?
- Ponieważ pomagając
ci i rozmawiając robię coś za co czeka mnie kara śmierci, uwierz życie mi
jeszcze miłe i nie ryzykowałbym go w
taki sposób gdybym nie miał szczerych intencji. W ostateczności mogę złożyć przysięgę
– Einar słynął ze zdecydowania i pewności, zawsze miał plan i wiedział co
robić, obiecał sobie, że gdy tylko nadarzy się okazja przyczyni się do upadku
królowej. Był gotów złożyć przysięgę przed osiemnastoletnią dziewczyną, no cóż,
trzeba chwytać się każdej okazji, lepsze to niż bezczynność – To jak będzie?
- Nie. Nie musisz składać przysięgi –Trudno mówić o zaufaniu, ale wiedziała, że mówi prawdę. Po prostu.
- A tak przy okazji,
An jestem – z lekkim uśmiechem na twarzy wyciągnęła rękę w stronę tropiciela.
_______________________
* Cytat - Ewa Bagłaj
Ojć, jest tu kto? Tak wiem zniknęłam z internetów na 3 miesiące ale już jestem i nie powinnam nigdy więcej robić tak długiej przerwy. Co moge powiedzieć są sprawy ważne i wazniejsze, ale rozdzialik jest ^^ Jak się podoba?
Kurcze naprawde mam nadzieję, zgubną, że ktoś czekał jeszcze na rozdział po tak długiej przerwie.. :)